sobota, 13 września 2014

Czas infekcji

Zbliża się sezon jesienny. Dla wielu rodziców kojarzy się z katarem, gorączką, antybiotykoterapią i całą resztą akcesoriów grypowo – przeziębieniowych. Jedni mówią – „ to normalne, każde dziecko przez to przechodzi”, inni straszą - „ zobaczysz jak Twoje dziecko pójdzie do przedszkola”, inni się litują – „wyrośnie z tego” a jeszcze inni współodczuwają „ u nas też antybiotyk”. Jakby na to nie patrzeć, choroba, rzecz straszna i niepożądana, szczególnie gdy zdarza się kilka razy w miesiącu. Plusem jest to, że dzięki chorobie ćwiczymy nasz układ odpornościowy. Jednak tych treningów nie należy mylić z uciszaniem układu odpornościowego w postaci zbijania stanu podgorączkowego lekami, stosowaniem antybiotyków na choroby wirusowe, nadużywaniem antybiotyków i z wieloma innymi grzeszkami, które pomału, ale skutecznie rujnują nasz system odpornościowy.
Biorąc pod uwagę liczne doniesienia naukowe, publikacje, badania mamy dwa wyjścia. Albo się poddać i dać za wygrane infekcjom, godzić się na kolejną antybiotykoterapię, która niszczy nie tylko chorobotwórcze bakterie, ale też te pożyteczne, przez co osłabia odporność i zwiększa podatność na kolejne. Albo, ta opcja zdecydowanie bardziej mi się podoba, przyjrzeć się temu, co jemy.
Znacie to powiedzenie? „ Jesteś tym co jesz?” To prawda! Jedzenie ma ogromny wpływ na zdrowie. Już za czasów Hipokratesa pożywienie było lekarstwem. Tradycyjna medycyna chińska dzieli pożywienie na smaki ( słodki, gorzki, kwaśny, słony, ostry ), ale oprócz tego zwraca uwagę na właściwości termiczne pożywienia. Żywność możemy sklasyfikować jako: gorącą, ciepłą, neutralną, chłodną, zimną. Zgodnie z cyklicznością pór roku, w zależności od stanu organizmu, potrzebujemy pożywienia o różnych właściwościach termicznych, np. latem – więcej chłodnych, zimą – więcej ciepłych potraw. Robimy to zupełnie instynktownie, dopóki ufamy intuicji i nasz organizm nie jest zbyt zanieczyszczony.
Dbając o sezonowość, świadomie wybierając składniki wzmacniamy swój organizm. Zbyt duża ilość zimnego termicznie pożywienia w okresie jesienno - zimowym, na początku tworzenia się stanu chorobowego, jest przyczyną wzdęć i kolek. Jeśli odpowiednio wcześnie nie zmodyfikujemy diety, możemy spowodować wytworzenie się śluzu w organizmie. Śluz powoduje zastoje energetyczne oraz upośledza funkcjonowanie układu odpornościowego, a co za tym idzie – zwiększa podatność na infekcje, osłabia śledzionę, która w młodym organizmie jest jednym z najsłabszych organów. Nadmiar śluzu, wilgoci w śledzionie, powoduje zaburzenia nie tylko w układzie pokarmowym, ale i w górnych i dolnych drogach oddechowych. Długo zalegający zimny śluz przekształca się w gorący śluz, który jest doskonałą pożywką dla bakterii chorobotwórczych. Warto, zamiast kuracji antybiotykowych w przypadku choroby, zniwelować przyczyny. Antybiotyk zniszczy bakterie, ale nie zniszczy przyczyny, a tym samym grozi nam błędne koło w postaci kuracji antybiotykowych, niszczenia flory bakteryjnej, osłabiania dodatkowo układu immunologicznego, który i tak jest osłabiony przez śluz.
Przyczyną powstania śluzu jest zbyt mała ilość ciepłych posiłków lub ich brak, nadmierne spożywanie zimnych termicznie produktów, spożywanie pokarmów zawierających nadmiar skrobi i białka. Warto diametralnie zmniejszyć lub wykluczyć podaż takich produktów jak krowie mleko, słodycze, rafinowane i przetworzone produkty, potrawy z białej mąki, owoce cytrusowe.
  • Mleko krowie zawiera kazeinę, której człowiek nie trawi. Zalega ona w organizmie, tworząc guzy w różnych częściach ciała, kamienie w nerkach, śluz, jest niestrawialne.
  • Słodycze zakwaszają organizm, wychładzają go, nie mając żadnych wartości odżywczych. Maluch jest chwilowo pobudzony dawką glukozy, ale jest niedożywiony, wychłodzony, ma kwaśne pH. Stąd już bardzo blisko do nadmiernej produkcji śluzu i infekcji.
  • Kolejnym niebezpiecznym produktem są cytrusy. Wbrew powszechnym opiniom o dużej zawartości wit. C, która wzmacnia naszą odporność, ich wychładzające właściwości biorą górę. W okresie jesienno-zimowym cytrusy są sprowadzane z półkuli, gdzie teraz zagościło lato. Natura wie co robi – tam służą one orzeźwieniu, nawilżeniu organizmu. Są zbierane jako niedojrzałe, dojrzewają w długiej podróży bez słońca na naszą półkulę. Nam w okresie jesienno-zimowym nie jest to potrzebne, wręcz przeciwnie! Zaufajmy naturze i sezonowości, cieszmy się z tego co daje nam nasz region.
Jesienią i zimą skupmy się na rozgrzewających przyprawach, takich jak imbir, kardamon, cynamon, na kaszach, szczególnie jaglanej (jest zasadotwórcza i bezglutenowa), zupach, daniach jednogarnkowych, orzechach, fasoli, warzywach takich jak: marchew, buraki, ziemniaki, kapusta. Są to produkty neutralne, wprowadzające równowagę w organizmie. Zrezygnujmy z mleka krowiego, jogurtów, bananów, pomarańczy, batoników i ciasteczek, produktów z białej mąki, aby zapobiec powstawaniu infekcji, aby nasze dzieci mogły cieszyć się urokami nadchodzącej jesieni brodząc w liściach. Spacery, niezależnie od pogody, są też dobrym sposobem na ćwiczenie układu odpornościowego. Dbajmy o siebie na co dzień :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz