„Mamo, mamusiu, papa, do pokoiczku,
wstań, odź (chodź)!” Przez maleńką chwilę przez głowę
przelatują wyrzuty, czy musiałam wieczorem, a właściwie w nocy
tak długo siedzieć... Otwieram prawe oko, widzę wyspanego Skarba,
w pełni gotowego na spotkanie z nowym, pełnym wyzwań dniem. Lewe
oko nie chce wydobyć się z objęć Morfeusza. „Mamusiu!, mamooooo
adanko (śniadanko), odź (chodź), tu tam!” Dłużej nie trzeba
mnie namawiać. Czas na poranną gimnastykę, czyli przeprawę przez
salonowy plac zabaw, wstawienie prania.
„Kochanie, co zjesz na
śniadanko?”
„ aglankę z morelkami,
daktylkami i rzeszkami” ( jaglankę z morelkami, daktylami i
orzeszkami )
Zabieram się do gotowania. Poranek to
jedna z niewielu chwil, kiedy Córeczka lubi samodzielne zabawy, wita
się z zabawkami, układa, przekłada...jednym słowem armagedon. Ale
mam chwilę by zrobić śniadanie i wstawić zupę. Lubimy zupy,
szybko się robią, są pożywne, ciepłe, gotuję je raz na dwa dni.
Córeczka ma szansę wykazać się znajomością nazw przypraw, warzyw które z chęcią podaje, myje i przygląda się gdy je
kroję. Zwracam uwagę na to co ląduje w naszych brzuszkach, dlatego
cieszę się, że w Tychach coraz więcej jest eko miejsc z
niedzielną eko giełdą na czele. Zaopatrujemy się tam w świeże
warzywa, zioła, soki.
Po wspólnym śniadaniu czas na sporty
zręcznościowe, czyli procedurę przygotowawczą na spacer.
Pielucha, ubranie, ogarnięcie siebie, spakowanie drugiego śniadania,
woda do torebki, wózek, pełne brzuszki, foremki do piasku...możemy
wychodzić. Azymut – plac zabaw, najlepszy sposób by dobodźcować
moją małą odkrywczynię. Dzięki szerokiej gamie placów zabaw,
dostosowanych dla najmłodszych możemy zdobywać różne, spotykać
się z różnymi dziećmi, rodzicami, dziadkami a nawet skorzystać z
darmowego Wi Fi w razie potrzeby. Dziś idziemy odwiedzić gąskę.
Po czułym przywitaniu z ptakiem okupujemy huśtawki, potem
zjeżdżalnie, piaskownicę. Córeczka dzielnie przesypuje piasek z
foremki do foremki, angażując mnie w budowanie wieży, zamku i
robienie babek, w których niszczeniu jest mistrzem! Spotkaliśmy się
ze znajomą mamą i córeczką . Dziewczyny postanowiły zbudować
razem coś na kształt kopca kreta, pięknego kopca kreta,
oczywiście. Spotykamy się czasem na placu zabaw, ale
systematycznie widzimy się na tyskim basenie. Nasze pociechy od
pierwszych miesięcy swojego życia chodzą na zajęcia, specjalnie
zorganizowane dla najmłodszych. Pod okiem instruktora stawiają
swoje pierwsze kroki w wodnym świecie.
Dziewczyny wyglądają na zmęczone,
to najlepszy czas na wózek i na ruszenie w miasto, by pozałatwiać
codzienne sprawy. Codziennie jest kilka. Dziś idziemy zapisać się
na angielski. Pierwsze lata życia to doskonały moment by zacząć
naukę, naukę w formie zabawy, by osłuchać się z obcym językiem,
akcentem. W Tychach jest taka możliwość! Po drodze wstępujemy na
drobne codzienne zakupy. Usprawiedliwiona tym, że Córeczka szybko
rośnie, wstępuję też do kilku sklepów Second Hand. Dla matek to
naprawdę raj. Jest dużo sklepów oferujących używaną,
niepowtarzalną ( co ważne ), wypraną kilkaset razy odzież, a więc
pozbawioną już jakichkolwiek sztucznych dodatków ( co ważniejsze
) odzież. To nie tylko oszczędność, ale i okazja znalezienia
perełek za dosłownie kilka złotych.
Pogoda się psuje, wygląda na to, że
nie zdążmy wrócić do domu przed deszczem. Idziemy na przystanek,
szybki sms na podany numer na przystanku, aby sprawdzić gdzie
aktualnie jest autobus pożądanej linii. Nie zdążyłyśmy kupić
biletu, skasujemy przez komórkę. Dzięki dostępnej aplikacji nie
musimy kupować w kiosku, wystarczy kupić bilet sms-em. Udało się
zdążyłyśmy przed deszczem.
Po przedpołudniowych eskapadach pora
na dopieszczenie brzuszków i drzemkę. Przed nami druga połowa dnia
i kolejne wyzwania. Jest w czym wybierać. Dziś postawiłyśmy na
grotę solną. W Tychach jest kilka tego typu miejsc. Taki morski
klimat w środku miasta. Są dostosowane dla rodzin z dziećmi,
oferują atrakcyjne zabawki, dzięki czemu dzieci bez większych
przeszkód wytrzymują seans. Jutro planujemy klub malucha. W Tychach
są miejsca, gdzie mniej więcej raz w tygodniu spotykają się w
jednej grupie dzieciaki w podobnym wieku, by ze sobą przebywać,
razem się bawić, przez co rozwijać się nie tyko ruchowo, ale i
emocjonalnie. Nie szukając długo znalazłam oferty zajęć
plastycznych, muzycznych, tanecznych, rytmicznych. Poprzez
ukierunkowaną zabawę dzieciaki fantastycznie się rozwijają, uczą
się zabawy w grupie, rozwijają się społecznie, to świetna
alternatywa dla tych, którzy nie korzystają ze żłobków.
Popołudnie rozpoczęło się
słonecznie, postanowiliśmy wykorzystać to na przejażdżkę
rowerową. W naszym mieście, dzięki licznym trasom rowerowym,
przejażdżka to przyjemność. Zdecydowaliśmy się na Paprocany. Po
deszczu, zapach lasu jest cudowny, a Córeczka lubi tamtejsze
atrakcje. Wracamy do domu wieczorem, przygotowujemy wspólną
kolację, Córeczka opowiada o przeżyciach dzisiejszego dnia.
Po kąpieli czas na zabawy
wyciszające, czytamy, oglądamy książki, układamy klocki,
rysujemy, kolorujemy. Zbliża się godzina „0” . Gdy Córeczka
zasypia, budzę się ja. Czas na porządki, prasowanie które od
momentu zajścia w ciążę stało się lubianym zajęciem ( o
zgrozo! ). Początkowo rozczulały mnie wielkości i zapach ubranek,
potem z każdym rozprasowanym zagnieceniem czułam jak i ja się
prostuje, odpoczywam, wyciszam, to jest mój czas na przemyślenia,
planowanie kolejnego dnia, życia rodzinnego. Córeczka obraca się
na drugi bok, a ja mam czas pisanie kolejnego posta na prowadzonego
przeze mnie bloga, na zaspokajanie potrzeb kreacji, kreacji rękodzieł
jak i kreacji siebie poprzez rozwój, czytanie.Przypomniałam sobie,
że jeszcze muszę podlać kwiatki, przygotować soję, bo planuję
zrobić rano z niej mleko....zaraz, zaraz, ja NIC nie muszę! Ja
CHCĘ!! Zaskoczona swoim odkryciem, uśmiecham się do samej siebie,
popijając herbatę z czystka odczytuję naTYCHmiastowy sms, gdzie
widnieje informacja o spektaklu w Teatrze Małym....Kochanie mamy już
jakieś plany na piątkowy wieczór?